Woda toaletowa, która pobudzi Twoje zmysły
Ambi Pur Eau de Toilette wzięło na warsztat literalne znaczenie wody toaletowej. Nie wiem, dlaczego właściwie używając określenia “woda toaletowa” tak często dajemy się ponieść fantazji. Widzimy kobiety biegające po białych schodach południowej Francji z powiewającym welonem. Jego falowanie kusi nas – dobiorców – do podążania za ideałem piękna. Ale jeśli przeczytasz ten tekst do końca, to na pewno te skojarzenia się zmienią.
W tej reklamie mamy prosty komunikat. Skierowany do prawdziwych kobiet, a nie tych, które spędzają dzień opadając na miękkie poduszki. Jeśli częściej myjecie toaletę, niż macie czas na pływanie w powiewających welonach, to wiecie, o czym mówię. A jeśli nie, to… Powinniście częściej myć toaletę – serio.
“Mój kibel pachnie jak tysiąc dolarów. A jak pachnie Twoje życie?”
Celem reklamy było zakomunikowanie, że płyn do toalet pachnie lepiej niż standardowe detergenty na rynku. Efektem jest według mnie świetna kreacja, która przy okazji pokazuje wiele stereotypów. A część nawet obala.
Koncepcja prosta, ale jakie konsekwencje! Mianowicie płyn do czyszczenia toalet jest tu po prostu włożony w konwencję reklamy ekskluzywnych perfum. Tylko zamiast Zendayi czy Dakoty Johnson mamy tu typową kobietę 50+. W poliestowej podomce, rozmarzonym wzrokiem włożoną w ramiona przystojniaka z erotycznych marzeń. Kod wizualny w rozmieszczeniu fontów, hasłach reklamowych mógłby być kreacją dla Calvina Kleina albo Lancôme. Gdzie kontrowersja?
“O Boże stara baba i seks! Ja sam już nie mogę, a ona jeszcze tak! Skaranie boskie!”
Nawet w tak postępowym kraju jak Australia okazało się, że wielu odbiorców nie jest w stanie zaakceptować związku młodego mężczyzny i starszej kobiety. Przypomnijmy dla porządku, że odwrotna sytuacja jest od wieków czymś uznawanym za tzw. normę. Miewamy wątpliwości tylko w przypadkach, gdy kobieta jest jeszcze dzieckiem.
I nie pomaga tutaj fakt, że jest to ewidentna gra konwencją – zarówno w warstwie koncepcyjnej, jak i kodów wizualnych. W odróżnieniu chociażby do szczucia cycem reklamującego polską branżę budowlaną. W reklamie Ambi Pur ten piękny mężczyzna jest trochę bardziej rozmazany. Od razu widać, że szara, ostra rzeczywistość muszli klozetowej go nie dotyczy.
Okazuje się, że pani Stasia, czyszcząc kibel, nie może nawet sobie pofantazjować o chłopaku z okładki książki, a jeśli już to robi, to przecież nie powinno się o tym mówić!
Niespecjalnie miła sytuacja dla kobiet, które rezerwują sobie trochę czasu dla siebie dopiero na moment, kiedy dzieci wylecą z domowego gniazdka.
Polska a kontrowersyjn marketing – czy mamy szansę na reklamy, które bawią?
Polska niestety jeśli chodzi o koncepcje reklamowe jest w grupie z krajami takimi jak Białoruś, czy bardziej restrykcyjne kraje arabskie. Wiele platform typu Facebook komunikuje to wprost. Dlatego mamy między innymi obcinane dodatki w rodzaju badge z okazji Miesiąca Dumy. Ponoć dla naszego dobra, żeby nie narazić osób nimi się posługujących na prześladowania.
Także nie mamy co liczyć na nic, co rozśmieszy kogokowliek innego niż wujek Wąsariusz. U nas musi być po bożemu. Pani uśmiechająca się do swojego odbicia w muszli klozetowej i pan, który brudny i spocony wybiera nowe narzędzia do majsterkowania, bo to jedyny rodzaj bohaterstwa, który jest dla niego przewidziany.
Trochę szkoda. Mnie kreacja Ambi Pur Eau de Toilette naprawdę bawi, jest zrobiona z przymrużeniem oka, a przy okazji pokazuje nam absurdy słów, których używamy na co dzień. W tym wypadku zabawa konwencją obnaża kilka naszych myślowych schematów i to jest właśnie w niej zabawne. Niestety jak głosi zasada świata mediów, żart, żeby nikogo nie obraził, musi być sprowadzony do osoby, o najmniejszej tolerancji.
Ambi Pur Eau de Toilette – kto stworzył kampanię?
Twórcy reklamy (tak wiem, że to dziwne, żeby podawać twórców reklam, ale może świat byłby lepszy, gdyby pod każdą emitowaną reklamą podpisywali się ludzie w krwi i kości) prezentują się następująco:
Kampania Eau de Toilette została opracowana w JayGrey w Sydney przez dyrektora kreatywnego/dyrektora artystycznego/copywritera Jaya Furby’ego, dyrektora artystycznego/copywritera Davida White’a, opiekunkę klienta Vanessę Long i producentkę z agencji Sandi Gracin.
Fotografia Toby’ego Burrowsa została wyretuszowana przez Marcusa Thyera w Cave. Film został nakręcony przez Marka Levera za pośrednictwem The Sweet Shop.
W skład personelu Sara Lee wchodzili menedżer ds. marketingu Karen Gerard i menedżer marki Anthony Fotoulis.
Reklama była emitowana w 2009 roku.
Woda toaletowa – skąd się wzięła ta nazwa i co oznacza?
A zupełnie przy okazji trzeba wspomnieć o genezie nazwy woda toaletowa, którą oczywiście musiałam sprawdzić, pisząc ten tekst.
Nazwa „woda toaletowa” ma francuskie korzenie. Nawiązuje do sformułowania faire sa toilette oznaczającego mycie się, przygotowywanie do wyjścia. A to wiązało się i wiąże nie tylko z podstawową higieną i pielęgnacją, lecz także chęcią otoczenia się ładną wonią.
Woda toaletowa (EDT|) zawiera zazwyczaj ok. 5-10% aromatycznych olejków rozpuszczonych w 70-80-procentowym alkoholu etylowym. W odróżnieniu od wody toaletowej (EDP), która zawiera 10-15%. Toaletową teoretycznie powinno używać się w ciągu dnia, a perfumowaną wieczorem. Jednak projekcja, o której ograniczenie teoretycznie chodzi w wodach toaletowych, zależy od wielu różnych czynników (jak cechy poszczególnych składników mieszanki), więc typ wody nie przekłada się 1:1 na ich trwałość (czas pozostawania na skórze) i projekcję (odległość, z której inni mogą poczuć nasz zapach).